Od jedzenia do mówienia, czyli jak sposób karmienia dziecka wpływa na rozwój wymowy
Sposób karmienia dzieci i rodzaj spożywanych przez nie pokarmów rzadko bywa łączony z rozwojem mowy. Trudno się dziwić rodzicom, którzy nie mają przecież wystarczającej wiedzy na ten temat. Pytania o sposób karmienia, używanie smoczka, ssanie z butelki – i generalnie – o rozwój mowy dziecka – nie należą do tych standardowych, zadawanych przez lekarzy pediatrów podczas zwyczajowych wizyt kontrolnych. Chociaż w ostatnich latach wiedza związana ze wspomaganiem wczesnego rozwoju dziecka bardzo się rozwinęła, gabinety logopedyczne nie są oblegane w celach profilaktycznych. Przeciwnie, szturm rodziców z dziećmi rozpoczyna się zwykle po rozpoczęciu edukacji przedszkolnej, gdy po badaniach przesiewowych okazuje się, że dziecko ma kłopoty z komunikacją lub artykulacją.
Jeżeli dziecko nie będzie od narodzin trenowało języka, warg i zębów, czyli narządów odpowiedzialnych za połykanie, gryzienie i żucie, jest wielce prawdopodobne, że w przyszłości będzie miało problem z prawidłową artykulacją.
Każdy pokarm, który podajemy dziecko do zjedzenia oraz sposób, w jaki to robimy, ma ogromne znaczenie dla rozwijającej się wymowy małego człowieka. Lekarze pediatrzy zwykle informują rodziców jak i kiedy należy rozszerzać dietę dziecka, ale do rzadkości należą sytuacje, gdy wyjaśniają także to, że istnieje ścisłe powiązanie między jedzeniem a artykulacją.
Na wstępie należy wykluczyć czynniki patologiczne (funkcjonalne lub anatomiczne) w obrębie aparatu artykulacyjnego, spowodowane m.in. chorobą lub wada rozwojową (np. wady zgryzu, rozszczep warg i/lub podniebienia, krótkie wędzidełko podjęzykowe lub wargowe, inne dysfunkcje, związane np. z ośrodkowym lub obwodowym układem nerwowym). Gdy taka nieprawidłowość występuje ale nie zostaje w porę skorygowana, zmienia strukturę całego kompleksu ustno-twarzowego, a więc „działanie” i budowę poszczególnych narządów. Właśnie dlatego tak ważne jest jak najwcześniejsze zgłaszanie się do logopedów lub neurologopedów. Specjalista oceniający mowę dziecka, zawsze dokonuje oceny narządów artykulacyjnych, sprawdza tor oddechowy, połykanie, i przeprowadza z rodzicem/opiekunem dokładny wywiad. Jest w stanie pomóc w problemach z karmieniem za pomocą odpowiednio dobranej do dziecka terapii.
Jedzenie według schematu
Mowa jest najbardziej finezyjną umiejętnością w rozwoju człowieka i stanowi ukoronowanie całego procesu ewolucji. Jest naszą, ludzkości, zdobyczą najnowszą. Zanim człowiek nauczył się mówić, umiał już oddychać, ogryzać, przeżuwać, połykać . Pierwotną funkcją narządów mowy jest zatem oddychanie, gryzienie, przeżuwanie, połykanie, czyli czynności biologiczne. Mowa rozwinęła się jako czynność wtórna, ponieważ do jej „wyprodukowania” człowiek wykorzystał te same narządy, które służyły mu do realizowania funkcji biologicznych, a także podobne ruchy warg, języka. To dlatego podczas oddychania, jedzenia, picia, dziecko uczy się specyficznego ułożenia narządów artykulacyjnych, które stanowi prototyp, odwzorowywany następnie podczas tworzenia dźwięków. Jest on mocno utrwalony w rozwoju i dlatego tak trudno go zmienić, jeśli nie „działa” prawidłowo. Rodzice zgłaszający się do gabinetów logopedycznych są często zdziwieni, gdy praca nad wadami wymowy rozpoczyna się od nauki
oddychania, jedzenia i połykania.
Prawidłowe oddychanie
Prawidłowe, fizjologiczne oddychanie oznacza wdech i wydech powietrza nosem przy zamkniętych ustach. Oddychanie ustami jest nieprawidłowe i powinno zostać skontrolowane przez laryngologa, żeby ustalił jego przyczynę (np. nieżyty nosa spowodowane alergiami lub wadami anatomicznymi, choroby migdałków, nieprawidłowa budowa narządów jamy ustnej itp.) Jeżeli mimo braku dysfunkcji dziecko oddycha buzią, winowajcami często okazują się: butelka ze smoczkiem, którą dziecko ssie np. w ramach kolacji lub przed snem, smoczek -uspokajacz lub inne parafunkcje, np. ssanie paluszków.
Przyjmowanie pokarmów
1. Ssanie
Najważniejsze znaczenie do usprawnienia mięśni jamy ustnej mają: ssanie, jedzenie z łyżeczki, picie z klasycznego kubeczka, gryzienie, żucie oraz połykanie. Trening ssania rozpoczyna się już w okresie płodowym. Zdrowy noworodek rodzi się z odruchem ssania, który można łatwo zaobserwować po położeniu malca na brzuchu matki – będzie „szukał” piersi. Ssanie powinno być wycofywane od ok. 12 miesiąca życia (ostatecznie do około 18 miesiąca życia) wraz z wprowadzeniem innych, dojrzalszych form przyjmowania pokarmów. Mówiąc o ssaniu mam na myśli także rezygnację ze smoczka – uspokajacza.
2. Jedzenie z łyżeczki
Kolejnym etapem karmienia jest nauka jedzenia z łyżeczki, która powinna się rozpocząć ok. 5-6 mca życia. Prawidłowo należy ten proces przeprowadzić tak, by dziecko samo zgarniało wargami zawartość łyżeczki, a nie żebyśmy mu ją wlewali do buzi. Transport pokarmu przypomina taśmociąg: łyżeczka z pokarmem jest wkładana w poziomie. Pozwalamy dziecku zgarnąć wargami jej zawartość, a następnie, również w poziomie, wyciągamy z buzi prostą łyżeczkę. Nie przekręcamy jej, nie „pomagamy” dziecku, nie wlewamy do otwartej buzi zawartości łyżeczki. Dziecko doskonale poradzi sobie samo. Wypukła część łyżeczki powinna dociskać język dziecka. Im starsze dziecko, tym łatwiej będzie je karmić, aż wreszcie doczekamy chwili, gdy zrobi to samo, a zwykle dzieje się tak ok. 13-18 mca życia. Dwulatek powinien samodzielnie zjadać swoją porcję z talerza.
3. Picie z otwartego kubka
Naukę picia z klasycznego, otwartego kubka, powinniśmy rozpocząć ok. 9 mca życia, od czasu pojawienia się siecznych zębów mlecznych. Na początku nauki przytrzymujemy dziecku kubek. Znajdujący się w nim płyn powinien mieć gęstą konsystencję, którą w miarę postępów rozrzedzamy. Od ok. 12 mca życia dziecko samo trzyma kubeczek, po ok. 14-15 mcu samodzielnie z niego pije. Nie czekajmy z wprowadzeniem picia z kubka, ani tym bardziej, nie zastępujmy go tzw. kubkiem-niekapkiem. Tego typu urządzenia nie stymulują pracy warg i języka, przeciwnie, wykształcają nieprawidłową pozycję języka podczas wykonywania czynności. Na rynku jest dostępnych wiele otwartych kubeczków do nauki picia, które pomagają dziecku opanować tę czynność, ale jej nie zastępują.
4. Gryzienie
W ok. 8-10 mcu życia, wraz z pojawianiem się kolejnych zębów mlecznych, dziecko powinno zacząć gryźć. Gryzienie polega na zmianie konsystencji pokarmu na łatwą do połknięcia gałkę zmieszaną ze śliną, jednak nie wymaga przeżuwania. To czas, gdy do diety dziecka powinniśmy wprowadzać pokarmy, które łatwo rozpuszczają się w ustach, np. chrupki kukurydziane, biszkopty, płatki ryżowe itp.. Pokarm po odgryzieniu zostaje rozpuszczony w buzi. Jest o trening dla dziecka, które musi uruchomić pracę większej liczby mięśni.
5. Żucie
Im więcej zębów ma dziecko, a także po pojawieniu się zębów trzonowych, co zwykle dzieje się po ok. 18 mcu życia, jest gotowe na pokarmy twarde, które nie wystarczy rozgryźć, ale należy jeszcze żuć, czyli rozetrzeć na miazgę między powierzchniami zębów. Dorosły może pomóc dziecku np. trzymając w palcach kawałek pokarmu do odgryzienia. Żucie, podobnie jak gryzienie, także polega na zmianie konsystencji pokarmów, jednak pokarm nie rozpuszcza się w buzi, tylko musi zostać przez dziecko zmiażdżony i dopiero w takiej postaci zamieniony na łatwą do połknięcia papkę pokarmową. I tym razem maluch musi się trochę „pomęczyć”, używając sporej siły i angażując coraz więcej mięśni twarzy. Każda z opisanych wyżej czynności jest kontynuacją i uzupełnieniem poprzedzającej, dlatego tak ważne jest zachowanie wszystkich etapów. Nie koniec na tym. Dieta dziecka powinna być bogata w pokarmy, które umożliwią mu nieustanny trening. Łatwe do podania gotowe słoiczki i inne papkowate pokarmy są dobre tylko na początku tej drogi. Karmienie trzylatka, co często obserwujemy w przedszkolach, butelką ze smoczkiem albo miksowanymi zupkami, jest w przypadku zdrowego dziecka niewybaczalnym błędem! Pamiętacie, drodzy rodzice, że dziecko, aby prawidłowo rozwijało mowę, nie może by zwalnianie z samodzielnego wykonywania żadnej \z opisywanych czynności. Obawy przed zakrztuszeniem się lub nawet zadławieniem, są całkowicie uzasadnione, jednak to nie strach, lecz zdrowy rozsądek jest tutaj najlepszym doradcą. Rzeczowa rozmowa z lekarzem pediatrą pomoże rozwiać Państwa obawy.
Połykanie niemowlęce, połykanie dojrzałe
Ukoronowaniem całego procesu karmienia jest wykształcenie się tzw. dojrzałego typu połykania, zwykle ok. 3 r.ż. Na czym on polega? Język pozostaje przyklejony do zębów i dziąseł górnych bocznych, grzbiet języka zbliża się do podniebienia twardego, co uszczelnia jamę ustną i powoduje, że transportowany do gardła pokarm nie może się z niej wydostać. Jednocześnie następuje uszczelnienie jamy gardła poprzez zwarcie tylnej części języka z podniebieniem miękkim. Dlatego trzymając pokarm w buzi nadal możemy oddychać.
Dojrzały typ oddychania jest przeciwieństwem tzw. typu niemowlęcego, podczas którego język znajduje się między dziąsłami, a jego czubek wystaje i dotyka warg. Dzieje się tak dlatego, że język małego dziecka jest zbyt duży w stosunku do rozmiarów jamy ustnej. Wraz z wiekiem te dysproporcje zanikają, ok. 6 mca następuje wyrównanie fizjologicznego tyłożuchwia, a dolna część twarzy zostaje wydłużona. Pojawiające się dolne siekacze rozpoczynają proces „budowania” bariery dla języka.
Wszystko w naszych rękach
Dziecko, które trenuje swoje narządy artykulacyjne podczas spożywania pokarmów, ma większą szansę na prawidłowy rozwój wymowy. Są także inne korzyści: ćwiczenia mięśni żuchwy, języka, warg i zębów, uruchamiane podczas gryzienia i żucia zapobiegają kłopotom w obrębie tzw. układu stomatognatycznego (m.in. wadom zgryzu, dysfunkcjom stawu skroniowo-żuchwowego, wykształceniu się nieprawidłowego uzębienia, obniżeniu napięcia mięśni, nadwrażliwości w obrębie jamy ustnej, stanom zapalnym itp.)
Przedłużające się karmienie butelką, używanie smoczków, prowadzą do utrwalania odruchu ssania, który zaburza prawidłową artykulację w późniejszym okresie. Dajmy naszym dzieciom szansę!
Dojrzałe, odpowiedzialne rodzicielstwo to takie, które pozwala dziecku być najbardziej samodzielnym, na ile to możliwe, na każdym etapie jego rozwoju i bacznie tę samodzielność obserwuje.
Dorota Rycerz – Kisielewska, neurologopeda
W artykule wykorzystałam informacje pochodzące z książki Danuty Pluty-Wojciechowskiej: „Zaburzenia czynności prymarnych i artykulacji. Podstawy postępowania logopedycznego”, Bytom 2015.