Generalnie, osoby dorosłe nie zgłaszają się do logopedów zbyt często. Bywa, że przyprowadzają swoje dzieci, mające niejednokrotnie dużo mniejsze problemy z wymową/komunikacją, niż oni sami.
Najbardziej powszechne powody, dla których tak się dzieje, to takie, że dorośli pacjenci nie otrzymali odpowiedniej diagnozy w dzieciństwie, nie odczuwają własnych niedostatków lub przeciwnie – odczuwają bardzo mocno, jednak się ich równie bardzo wstydzą. Ostatni powód to brak wiary w terapię logopedyczną rozpoczętą w dorosłym wieku.
Tymczasem, jak w przypadku każdej terapii rozwojowej, nigdy nie jest za późno, żeby sobie pomóc. Pracujemy przecież nad jakością życia, a ta znacznie poprawia się już wówczas, gdy tylko uświadamiamy sobie własne potrzeby.
Z jakimi problemami zgłaszają się dorośli?
Przede wszystkim są to wady wymowy lub inne kłopoty, pośrednio z nimi związane. Mało kto wiąże problemy np. posturalne, ortodontyczne (krzywe zęby, wady zgryzu!, zaburzenia pracy stawu skroniowo-żuchwowego), laryngologiczne, z zaburzeniami, które wymagają pracy logopedycznej. Paradoksem jest fakt, że o konieczności podjęcia takich działań, dorośli dowiadują się często siedząc np. na fotelu dentystycznym albo u ortopedy! Jest to zresztą temat na kolejny artykuł, który wkrótce Państwu przedstawię.
Są także motywacje społeczne – potrzeba inwestowania we własny rozwój, w rozwijanie relacji, budowanie kontaktów, a temu umiejętność wypowiadania się bardzo sprzyja, nie wspominając, że wręcz buduje pewność siebie! Jedni chcą dobrze wypaść podczas ważnych rozmów, inni pracują głosem i potrzebują go wyszlifować, chcą poprawić jakość swojej wymowy lub/i komunikacji. Przychodzą pacjenci, którzy mają kłopoty z mówieniem, nie potrafią się swobodnie wypowiadać się na temat, wyrażać swoich myśli, nie znajdują słów. Bywa, że dopiero w trakcie terapii własnego dziecka rodzic odkrywa swoje niedostatki, na które wcześniej nie zwracał uwagi.
Dorośli zaczynają poświęcać uwagę także sobie – chcą nadrobić czas, który nie został wykorzystany, gdy byli mali. Wszyscy wiemy, jaki był dawniej standard opieki logopedycznej – skupienie głównie na naprawianiu niedostatków, słaba profilaktyka, tzw. wczesna interwencja logopedyczna praktycznie nie istniała. Mało kto wykonywał badania przesiewowe, ba, nawet teraz nie zawsze się je robi! Dawniej dzieci „miały jeszcze czas” na wszystko: żeby zacząć mówić, żeby poprawić wymowę, żeby się rozwijać. (Na marginesie: Niestety, echa tamtych zaleceń ciągle mocno pobrzmiewają także dziś, ale mam nadzieję, że zdrowy rozsadek i dostęp do wiedzy dają im skuteczny odpór.) Współczesna logopedia to wiedza interdyscyplinarna, dlatego przygląda się człowiekowi w sposób całościowy i znajduje powiązania, między tak, zdawałoby się, odległymi obszarami, jak skrócone wędzidełko podjęzykowe, a wady postawy. Standardem jest szybka interwencja we wszystkich obszarach rozwojowych.
Strach przed logopedą
Problemy logopedyczne osób dorosłych są często przez nich samych bagatelizowane. Są także inne powody. Pierwszym z nich jest trema przed… terapią i drugim człowiekiem, który będzie nam zaglądał do buzi i kazał robić dziwne rzeczy z językiem. Drugi powód to skrępowanie widokiem własnej twarzy, brzmieniem własnego głosu, czyli skupieniem na sobie, obserwowaniem, słuchaniem siebie. To zdecydowanie inny wymiar nas samych, niż ten, który znamy na co dzień. Trzeci powód to… obawa przed reakcją środowiska na wiadomość, że sami chodzimy do logopedy!
Zapraszam na spotkania terapeutyczne ludzi świadomych siebie, którzy postanowili nad sobą popracować. Terapia logopedyczna osób dorosłych to zupełnie inna jakość, niż terapia dzieci. Naprawdę nie da się tego porównać, więc jeśli sądzą Państwo, że spotka Ich coś na kształt tego, co obserwują podczas pracy specjalisty z własnymi pociechami – to zapewniam, że jest inaczej. Jak? Po dorosłemu.